Można odnieść wrażenie, iż spekulanci zechcą rozegrać zupełnie inny scenariusz przed posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej w najbliższą środę i czwartkowym komunikatem Europejskiego Banku Centralnego.
Czy Ludwik Kotecki z resortu finansów, który przyznał w czwartek, że zapisana w budżecie prognoza wzrostu gospodarczego na poziomie 2,2 proc. w tym roku pozostaje aktualna, dał temat do przemyśleń dotychczasowego nastawienia zagranicznych inwestorów względem złotego? Nie można tego wykluczyć, biorąc pod uwagę, iż przedstawiciel MF podkreślił, iż liczy na ożywienie niemieckiej gospodarki. Zwłaszcza, że dane, jakie napłynęły w piątek rano, dały kolejny argument optymistom. Niemiecki indeks PMI dla przemysłu wzrósł w styczniu aż do 49,8 pkt. (rzadko zdarza się sytuacja w której oficjalne dane wyraźnie różnią się od wstępnych szacunków, jakie są publikowane półtora tygodnia wcześniej). Oczywiście z tym można polemizować, uwzględniając chociażby przełożenie zbyt szybko drożejącego euro na realną gospodarkę i to całej strefy euro, a nie tylko z reguły lepiej radzących sobie Niemiec, ale fakt jest faktem – perspektywy do wzrostu biznesu za Odrą są coraz lepsze i nasi przedsiębiorcy powinni to wykorzystać. Zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach ich sprzymierzeńcem była też słaba waluta.
W ostatnich dniach byliśmy świadkami poprawy sentymentu w regionie, tym samym słabość złotego w relacji euro, można było powiązać tylko z oczekiwaniami rynku, co do przyszłych decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Słabe dane nt. wzrostu gospodarczego za ubiegły rok, nasiliły spekulacje, co do samego ruchu jaki może podjąć RPP w dniu 6 lutego (pojawiały się opinie nt. cięcia aż o 50 p.b.), oraz potencjalnego posunięcia w marcu. Opublikowana w piątek ankieta Reutersa wskazuje, iż ekonomiści generalnie spodziewają się dwóch ruchów o 25 p.b. do marca. Na podobny scenariusz wskazują kontrakty FRA. Teoretycznie zatem, jeżeli Rada w najbliższą środę nie da jednoznacznego sygnału, co do kolejnego cięcia stóp procentowych w marcu (ruch w lutym jest powszechnie oczekiwany), to możemy być świadkami wyraźniejszego umocnienia złotego. Specyfika rynku walutowego jest jednak taka, iż dobre scenariusze są w cenie znacznie wcześniej, zanim zaczną się być „dostępne” większej publiczności. Tym samym już końcówka tygodnia była dość dobra dla złotego – mieliśmy wyraźne odbicie się EUR/PLN od 4,20, co pozwoliło utrzymać ważność spadkowej linii trendu, oraz wyłamanie USDPLN na nowe długoterminowe minima poniżej 3,05.
Nie można wykluczyć, iż obserwowane umocnienie złotego zakończy się w czwartek, kiedy to poznamy komunikat Europejskiego Banku Centralnego. Wprawdzie trudno jest jednoznacznie ocenić, czy Mario Draghi zdecyduje się na jakąkolwiek słowną interwencję w kwestii zbyt mocnego euro, ale warto będzie zachować większą ostrożność po tak dużych wzrostach EUR/USD (zwłaszcza, że Draghi to nie bardziej przewidywalny i konserwatywny Trichet). Potem równie duże obawy może rodzić zaplanowany na 14-15 lutego szczyt G-20, gdzie może zostać poruszona tematyka „globalnej wojny walutowej”. Dziesięć dni później rynek będzie z dużą uwagą śledził wyniki włoskich wyborów parlamentarnych. Czy, zatem 7 lutego zainicjuje dłuższy zwrot na rynku EUR/USD? Niewykluczone, biorąc pod uwagę, iż inwestorzy mogą ponownie w większym stopniu przyglądać się peryferiom Eurolandu.
Tekst jest fragmentem tygodniowego raportu DM BOŚ z rynków zagranicznych.
Opracował:
Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ