Otwarcie tygodnia na rynku złota było bardzo burzliwe. Po początkowym dynamicznym wybiciu historycznych szczytów i wzroście powyżej 2100 USD za uncję, notowania powróciły w okolice ekstremów z 2022 i 2023 roku w okolicy 2070 USD. Głównym czynnikiem napędzającym wzrost notowań żółtego metalu od początku listopada jest zwiększenie nadziei na obniżki stóp procentowych w wykonaniu największych banków centralnych. Dla oczekiwań związanych z Fedem najważniejsze w piątek były dane ISM z sektora przemysłowego oraz wystąpienie Powella. Indeks okazał się słabszy od prognoz i wpisał się w scenariusz obniżek stóp procentowych w przyszłym roku. Wystąpienie Powella było różnie interpretowane, ale szef Fed po raz pierwszy nie ucinał dyskusji dotyczącej możliwości cięć stóp procentowych, a tylko przyznał, że nie trzeba się z nimi śpieszyć. Pozostałe akcenty wystąpienia były utrzymane w standardowym tonie bankiera centralnego, który nie wykluczał podwyżek stóp, jeśli inflacja będzie nadal sprawiała problemy. Te są już jednak coraz mniejsze i stąd tak duże nadzieje, że polityka monetarna w przyszłym roku będzie mniej restrykcyjna.
Nadzieje na cięcia stóp wyraźnie wspierały rynek akcyjny w minionym tygodniu. Na początku nowego wzrosty wyhamowały i realizowana jest częściowa realizacja zysków. W tym tygodniu publikowane będzie sporo danych wpływających na oczekiwania związane z dalszą ścieżką stóp. We wtorek indeks ISM dla sektora usługowego, a w piątek listopadowe dane z amerykańskiego rynku pracy i wstępny odczyt Uniwersytetu Michigan za grudzień. Za tydzień posiedzenie Fed, a historycznie zmiana oczekiwań inflacyjnych potrafiła wpływać na wydźwięk posiedzenia.
Notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy cofają się o poranku, a futures na S&P 500 spada poniżej 4600 pkt. Niemiecki Dax również cofnął się nieco, ale cały czas utrzymuje się powyżej 16400 pkt., skąd już niewiele ma do historycznych szczytów, które pozostają w zasięgu.
Na rynku walutowym dolar dalej odrabia straty, a kurs EURUSD spada poniżej 1.09. Złoty lekko przez to traci, ale polska waluta cały czas jest mocna. Euro kosztuje tylko 4.33, a dolar 3.98. Ropa spada w okolice 73 USD za baryłkę, bo rynek nie wierzy w przestrzeganie ustalonych limitów produkcyjnych przez kraje OPEC+ w przyszłym roku.
Rafał Sadoch, Zespół mForex, Biuro maklerskie mBanku S.A.