Stany Zjednoczone wdrożyły nową falę taryf celnych, która znacząco zmienia globalny układ sił w handlu międzynarodowym. Prezydent Donald Trump uruchomił najbardziej agresywną politykę celną od czasów II wojny światowej, podnosząc średnią stawkę do 15,2% – wobec 2,3% rok wcześniej. Nowe regulacje objęły niemal wszystkich kluczowych partnerów handlowych USA, a ich zakres ma zostać jeszcze poszerzony.
Nowe stawki i ich globalne skutki
Najwyższe cła, sięgające 50%, objęły m.in. Indie, które kontynuują import rosyjskiej ropy. Z kolei Unia Europejska, Japonia i Korea Południowa zgodziły się na 15-procentowe taryfy, by uniknąć wyższych opłat – w tym 25% cła na samochody. W najbliższym czasie restrykcje mają objąć również strategiczne branże, takie jak farmaceutyki i półprzewodniki, co może pogłębić napięcia w globalnych łańcuchach dostaw.
Motywy i kontrowersje wokół polityki celnej
Administracja Trumpa argumentuje, że nowa polityka ma na celu zmniejszenie deficytu handlowego, zwiększenie dochodów budżetu oraz relokację produkcji do USA. Według oficjalnych danych wpływy z ceł w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy wyniosły 113 mld USD. Jednak mimo tych wyników, strategia ta spotyka się z rosnącą krytyką. Większość Amerykanów wyraża obawy dotyczące wzrostu inflacji, braków w sklepach oraz spowolnienia gospodarczego. Firmy, które do tej pory absorbowały rosnące koszty importu, coraz częściej przenoszą je na konsumentów, co może przyspieszyć wzrost cen.
Niepewność prawna i polityczna
Część nowych taryf oparto na kontrowersyjnych podstawach prawnych, co już skutkuje pozwami sądowymi. Dodatkowe napięcia wywołało zwolnienie przez Trumpa szefa federalnego urzędu statystycznego, który odpowiadał za publikację niekorzystnych dla administracji danych makroekonomicznych. Nadal brakuje też jasności co do szczegółów kluczowych umów handlowych, zwłaszcza w zakresie inwestycji zagranicznych w USA, co zwiększa niepewność wśród przedsiębiorców.
Głos ekspertów: cele trudne do pogodzenia
Ekonomiści podkreślają, że założenia polityki celnej są wewnętrznie sprzeczne – nie da się jednocześnie zwiększać wpływów z ceł i tworzyć nowych miejsc pracy w przemyśle. Wzrost kosztów importu może bowiem ograniczyć konkurencyjność krajowej produkcji, prowadząc do dalszych trudności w sektorze przemysłowym. Nowa polityka celna USA stanowi tym samym fundamentalną zmianę w podejściu do globalizacji i może mieć długofalowe konsekwencje dla całej gospodarki – od firm i konsumentów, po globalne łańcuchy dostaw.
Apple z rekordową inwestycją w USA
Mimo napięć handlowych i rosnącej niepewności, amerykański rynek akcji zareagował pozytywnie. NASDAQ100 zyskał ponad 1,26%, a istotnym motorem wzrostów były akcje Apple, które podrożały o ponad 5%. Powodem był nowy program inwestycyjny firmy. Apple ogłosiło dodatkową inwestycję w wysokości 100 mld USD w ramach programu American Manufacturing Program (AMP). To rozszerzenie wcześniejszego zobowiązania z lutego 2025 r., kiedy firma zapowiedziała inwestycje w USA na poziomie 500 mld USD w ciągu czterech lat. Celem AMP jest relokacja łańcucha dostaw i produkcji Apple do Stanów Zjednoczonych, wspierająca proces reindustrializacji kraju. Wśród partnerów programu znajdują się m.in. Corning, Coherent, GlobalWafers America, Applied Materials, Texas Instruments, Samsung, GlobalFoundries, Amkor i Broadcom. Jednym z kluczowych projektów w ramach AMP jest produkcja szkła ochronnego do iPhone’ów i Apple Watchy w zakładzie Corning w Harrodsburgu (Kentucky). Apple przeznaczy na ten cel 2,5 mld USD, a po raz pierwszy 100% szkła ochronnego do tych urządzeń ma powstawać w USA.
Krzysztof Kamiński - OANDA TMS