Maj rozpoczął się w tonie znanej dewizy „sell in may and go away”, a od wczoraj sentyment na rynkach pozostaje nienajlepszy. Podczas wczorajszej sesji w USA pod presją znajdowały się spółki technologiczne, a negatywnie wyróżniała się Tesla czy Amazon. W kwietniu S&P500 zyskał 4% i w takiej sytuacji nie można wykluczać częściowej realizacji zysków, ale jak na razie wszystko przemawia za utrzymaniem trendu wzrostowego na Wall Street. Nastroje mogły popsuć nieco opublikowane wczoraj słabsze od oczekiwań dane ISM dla amerykańskiego przemysłu i spadek do 60.7 pkt. z 64.7 pkt., podczas gdy mediana prognoz rynkowych zakładała 65.0 pkt. Nieco słabsze od wstępnych szacunków okazały się jeszcze finalne dane PMI dla europejskiego przemysłu. Istotne jednak jest to, że główne wskaźniki koniunktury gospodarczej pozostają daleko w obszarze ekspansji, a ich cofnięcie jedynie oznacza, że koniunktura poprawia się w wolniejszym tempie niż przed miesiącem. W scenariusz utrzymywania się hossy na Wall Street wpisuje się również lepszy od oczekiwań sezon wyników spółek za I kw. Uwzględniając, że od maja stopniowo będą również luzowane obostrzenia na Starym Kontynencie, popyt na ryzyko powinien utrzymywać się na podwyższonym poziomie.
Na rynku walutowym paradoksalnie pogorszenie nastrojów częściowo napędzane słabszymi danymi z USA pomogło dolarowi, a kurs EURUSD spada dziś w kierunku 1.20. Potwierdza to, że amerykańska waluta handlowana jest obecnie nieco w oderwaniu od fundamentów, a kluczowy pozostaje sentyment rynkowy. Zakończone dziś posiedzenie Banku Rezerwy Australii nie przyniosło większych zmian w komunikacie i pozostało bez wypływu na notowania AUDa. Na rynku surowcowym notowania ropy naftowej zbliżają się do dwumiesięcznych maksimów, a baryłka WTI wychodzi powyżej 65 USD. Od maja będą również stopniowo luzowane obostrzenia w Europie, co powinno sprzyjać zwiększeniu mobilności i wzrostowi popytu na surowiec. Ciekawie jest na rynku złota, gdzie mimo aprecjacji dolara notowania zbliżyły się do sfery oporu na 1800 USD za uncję. W ostatnich tygodniach nadzieje na powrót do normalności ciążyły notowaniom surowca, a czynnik związany z wyższą inflacją pozostawał w cieniu i chyba jeszcze nie czas, aby doszedł do głosu. Dziś kalendarium makroekonomiczne nie należy do najciekawszych, a w tym tygodniu najważniejszy będzie jutrzejszy odczyt ISM dla sektora usługowego w USA i piątkowe dane z rynku pracy.
Rafał Sadoch, Zespół mForex, Biuro maklerskie mBanku S.A.