Dzisiaj mamy dwa dość ciekawe wydarzenia. Zaplanowane na godz. 10:45 aż trzygodzinne przesłuchanie Marka Carney’a w brytyjskim parlamencie, które może dać odpowiedź na ile nowy szef Banku Anglii (ma zastąpić Mervyna Kinga w lipcu) będzie różny od swojego poprzednika. Z kolei o godz. 14:30 rozpocznie się wyczekiwana przez rynki konferencja prasowa szefa Europejskiego Banku Centralnego, która być może przyniesie sporo zaskoczeń i otworzy drogę do większej przeceny wspólnej waluty. O formalnych decyzjach Banku Anglii (godz. 13:00) i Europejskiego Banku Centralnego (13:45) celowo nie wspominam, gdyż nic nowego nie wniosą one do obrazu rynku. Dzisiaj warto też nadal zerkać na japońskiego jena, który może zacząć rysować formacje odwrócenia trendu, a także nowozelandzkiego dolara, który ma szanse rozpocząć dłuższy ruch spadkowy.
Inwestorzy, którzy liczą na to, iż Mark Carney da się poznać dzisiaj jako „zdeklarowany gołąb” mogą być w błędzie. Jako obecny szef Banku Kanady nie prowadził ultra-liberalnej polityki, ani też nie zdecydował się na przeprowadzenie programu skupu aktywów. Tym samym być może słowa Carney’a staną się pretekstem do możliwego odreagowania funta względem głównych walut, na co zwracałem uwagę we wczorajszym raporcie pisząc o kluczowym wsparciu w rejonie 1,56, jakie wyznacza 4-letnia linia trendu wzrostowego. Dodatkowym czynnikiem są lepsze od spodziewanych dane nt. produkcji przemysłowej na Wyspach, która wzrosła w grudniu o 1,1 proc. m/m, a w ujęciu rocznym spadła o 1,7 proc. r/r – odczyt poznaliśmy o godz. 10:30. Nie zapominajmy jednak, iż mocny opór to już okolice 1,5830, którego nie będzie łatwo złamać. W dłuższej perspektywie rynek powinien zdawać sobie sprawę z tego, iż funt pozostanie słaby, chociażby za sprawą obaw dotyczących ryzyka utraty ratingu AAA przez Wielką Brytanię w tym roku.
Ciekawy układ techniczny rysuje się na parze EUR/GBP, która po silnych zwyżkach w ostatnich tygodniach zaliczyła w ostatnich dniach spore wahania notowań – taka sytuacja to zazwyczaj sygnał do zmiany trendu. Kombinacja Carney-Draghi może dzisiaj w tym pomóc.
O dzisiejszej konferencji prasowej szefa Europejskiego Banku Centralnego pisałem już w ostatnich komentarzach, więc powtórzę wczorajszy, popołudniowy wpis: „Mario Draghi może dać do zrozumienia, iż nastawienie ECB nie jest tak „jastrzębie”, jak to zinterpretowali inwestorzy po ostatnim posiedzeniu z 10 stycznia. Może tez zwrócić uwagę na ryzyko w postaci nierównomiernego ożywienia w strefie euro, zwłaszcza utrzymującej się niepewności wokół peryferiów.” Innymi słowy, szef ECB może nie odnieść się bezpośrednio do ostatnich zwyżek euro, a i tak zobaczymy przecenę wspólnej waluty. Informacje o przetargu hiszpańskich obligacji, jakie napłynęły o godz. 10:45 wcale nie są pozytywne. Wprawdzie udało się sprzedać wszystkie obligacje, a nawet z „nawiązką”, bo aż 4,6 mld EUR, to rentowności na przetargu były znacznie wyższe. To pokazuje, iż dla części inwestorów, którzy nie wierzą w eskalację problemów wokół Mariano Rajoya, była to okazja do korzystnego wejścia w rynek, ale inni mogą upatrywać w tym zagrożenia w średnim terminie (rosnące koszty obsługi długu).
Kurs EUR/USD dotarł dzisiaj rano we wskazywane wczoraj okolice 1,3570, a nawet nieco je naruszył (szczyt 1,3576). O wyraźnie wyższe poziomy może być dzisiaj trudno. Zwłaszcza, że dzienny wykres pokazuje, iż o powrót do kanału wzrostowego nie jest łatwo. To w połączeniu z ustawieniem wskaźników, oraz wskazaniami płynącymi z tygodniowego koszyka BOSSA USD, może dać dobry pretekst do silnej przeceny EUR/USD. Może ona doprowadzić do testu widocznej na wykresie konsolidacji 1,3330-85, a nawet mocnego wsparcia na 1,3290 jutro.
Zaskakująco słabe dane napłynęły w nocy z Nowej Zelandii. Wprawdzie stopa bezrobocia obniżyła się w IV kwartale do 6,9 proc. (szacowano 7,1 proc.), to już dynamika zatrudnienia spadła o 1,0 proc. kw/w, co statystycznie jest największą zniżką od II kwartału 2009 r. W dół poszedł też odsetek ludności czynnej zawodowo – do 67,2 proc., co jest najniższym poziomem od kilku lat. Problemy na rynku pracy kontrastują z nieco lepszymi perspektywami gospodarczymi, jakie ostatnio przedstawił Bank Nowej Zelandii. Na wykresie NZD/USD widać wyraźnie potrójny szczyt w okolicach 0,8460-75. Celem dla zniżek mogą być okolice 0,83, gdzie przebiega linia trendu wzrostowego pociągnięta od lipca ub.r. Docelowo poziom ten najpewniej zostanie złamany, co otworzy drogę do testowania strefy 0,8180-0,8225.
Opracował:
Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ