W USA poniedziałek rozpoczął wyczekiwanie na orędzie o stanie państwa, które Barack Obama, prezydent USA wygłosi w nocy z wtorku na środę. Kalendarium było puste, więc rynkiem kierowały tylko nastroje. Wydawało się, że przed orędziem indeksy nieco wzrosną, ale byki miały jednak problemy. Po prostu rynek był bardzo wysoko i musi dostać poważny impuls, żeby ruszyć wyżej.
Na rynek walutowy wpływ mogło mieć to, że podczas spotkanie ministrów finansów Eurogrupy miano dyskutować o sprawie Cypru i o silnym euro, ale wydawało się, że nikt tym politycznym gadaniem się nie przejmie. Tak się jednak nie stało. Jens Weidemann, prezes Bundesbanku i członek rady Europejskiego Banku Centralnego powiedział, że euro nie jest poważnie przewartościowane, co doprowadziło do wzrostu kursu EUR/USD. Jest to jednak tylko niewielkie odreagowania ostatnich spadków. Korekta trwa nadal.
Na rynku akcji trwała zabawa w doczekanie do końca sesji. Nie ma co wymyślać powodów – po prostu nic się nie działo, a indeksy trzymały się tuż pod poziomem piątkowego zakończenia sesji. Było to bycze zachowanie i niewątpliwie czekanie na orędzie prezydenta bykom pomagało. Sesja zakończyła się całkowicie neutralnie, czyli bardzo logicznie. Nadal trwa polowanie na szczyt wszech czasów.
W poniedziałek GPW od rana pokazywała, że skorzysta z okazji do kontynuowania odbicia, które zmniejszyłoby wyprzedanie rynków. Indeksy rosły, ale rosły nieznacznie, a po pobudce w USA zaczęły się osuwać. Wydawało się nawet, że zakończymy dzień niewielkim spadkiem WIG20, ale dzięki fixingowi udało się zamknąć dzień neutralnie. Mikroskopijny obrót był jednak wyraźnym sygnałem: rynek czeka na poważniejsze impulsy.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion