W środę głos zabrali prezesi dwóch z pięciu najważniejszy banków centralnych. Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej, który na forum komisji Izby Reprezentantów przedstawił półroczny raport nt. polityki monetarnej (wczoraj zrobił to w Senacie USA) oraz Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego (ECB), który przyjechał z odczytem do Monachium. Obaj bronili polityki prowadzonej przez banki centralne.
Ben Bernanke, odnosząc się do ostatniego protokołu z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), w którym znalazł się zapis o zastrzeżeniach niektórych członków Fed do prowadzonej polityki monetarnej odpowiedział, że większość z nich jednak popiera politykę prowadzoną przez FOMC. Stanowi to istotne uzupełnienie wczorajszej wypowiedzi, gdy podkreślił, że korzyści z programu skupu aktywów są wyraźnie i przewyższają potencjalne koszty. O tym, że Fed szybko nie wycofa się z ultraluźnej polityki może świadczyć też dzisiejsza wypowiedź Bernanke, że w jego opinii dopiero w 2016 roku stopa bezrobocia w USA spadnie do 6%. To o tyle istotne, że bezrobocie jest jednym z z dwóch czynników od których Fed uzależnił podwyższenie stóp procentowych (drugim jest inflacja).
Luźnej polityki monetarnej bronił też Mario Draghi. Na Akademii Katolickiej w Monachium oświadczył on, że polityka ECB pozostaje akomodacyjna, a bank centralny daleki jest od jej zakończenia. „Dalecy jesteśmy od myśli o jej (akomodacyjnej polityce monetarnej) zakończeniu”, powiedział Draghi. Dodał też, że sytuacja gospodarcza w strefie euro poprawia się bardzo powoli, a ożywienia należy oczekiwać dopiero w drugim półroczu.
Czytaj także: