Na Wall Street po styczniowej dość silnej korekcie na rynek powróciły wzrosty, co pozwoliło głównym indeksom zredukować tegoroczne spadki do niemal zera. Tym samym można śmiało powiedzieć, że hossa w USA trwa w najlepsze. Wczoraj indeksy S&P500, DJIA i Nasdaq urosły o ponad 0,6%, głównie dzięki wzrostom na akcjach spółek z branż energetycznej, utilities i bankowej. Jedynym sektorem, który zachowywał się znacznie gorzej od całego rynku był sektor telekomów. Akcje AT&T spadły wczoraj o ponad 1%, a Verizona o ponad 2,2%.
O ile indeksy na Wall Street są blisko swoich historycznych szczytów, o tyle indeksy w krajach EM to zupełnie inny świat. Indeksy na giełdzie w Szanghaju spadają już drugi dzień z rzędu (Shanghai Composite dziś ponad -2%). Na otwarciu silnie spada także główny indeks giełdy w Turcji. Dodatkowo o poranku zaobserwować można także dość duże osłabienie się części walut krajów rozwijających z lirą turecką na czele. Przyczyn powrotu słabości na rynki EM doszukiwać się można w sytuacji w Chinach, gdzie wg państwowych mediów część banków zaczęła ograniczać akcję kredytową dla przedsiębiorstw z sektora budowlanego. To zaś budzi coraz większe obawy o inwestycje na rynku nieruchomości, które były motorem napędowym chińskiej gospodarki, popytu na surowce oraz wiele dóbr z innych gospodarek światowych.
Słabe nastroje w Chinach udzielają się także Europie w pierwszych minutach handlu. Notowania kontraktów na indeksy giełd w Paryżu, Frankfurcie i Londynie wskazują na lekko minusowe otwarcie. Troszkę lepiej wyglądają notowania dla kontraktów na WIG20, które sugerują otwarcie głównego indeksu na lekkim plusie w stosunku do wczorajszego zamknięcia.
Dział Analiz XTB