W ubiegłym tygodniu EBC obniżył stopy procentowe co nikogo za bardzo nie zaskoczyło. Z kolei RPP utrzymała parametry swojej polityki monetarnej i wsparła złotego. Teraz przychodzi kolej na Rezerwę Federalną, która jutro prawdopodobnie pozostawi koszt pieniądza na dotychczasowym poziomie 5,25 – 5,5 proc. Uwaga będzie skupiona na nowych projekcjach makro a zmienność może wywołać publikacja nowego „dot chart”. Na kilka godzin przed ogłoszeniem decyzji poznamy raport inflacyjny. Kurs EUR/USD po piątkowych oraz poniedziałkowych spadkach cały czas utrzymuje się w okolicy 1,0750. Wall Street zakończyła wczorajszą sesję na plusie. Wzrosty głównych indeksów giełdowych nie przekroczyły jednak 0,4 proc. Kalendarz makro na dziś jest ubogi.
Ubiegły rok dla Rezerwy Federalnej był dość sprzyjający. Gospodarka radziła sobie bardzo dobrze pomimo masowych podwyżek stóp procentowych. Z kolei proces dezinflacyjny przebiegał bez większych zakłóceń. W tym roku spadek CPI został zatrzymany a ten mierzony deflatorem wydatków konsumpcyjnych (PCE) lekko wzrósł. Wciąż bazowa miara inflacji znajduje się powyżej celu Fed (2 proc.) i wskazuje pułap 2,8 proc. Z kolei w I kwartale dynamika PKB USA spowolniła. Wzrost wyniósł 1,3 proc. a prognozy dotyczące okresu od kwietnia do końca czerwca nie pokazują znacznej poprawy. Prawdopodobieństwo recesji jest jednak bardzo niskie.
Gorsze dane z rynku pracy, które otrzymujemy od pewnego czasu powinny być argumentem dla Fed, że restrykcyjna polityka monetarna działa zgodnie z zamierzeniami. Bez wątpienia musi nastąpić mocniejsze zmniejszenie nadwyżki popytu na rynku pracy aby Fed zaczął „luzować”. Wówczas bowiem przełoży się to na spowolnianie wzrostu płac, co w konsekwencji da w przyszłości niższą presję inflacyjną ogólnie. Dopóki jednak co miesiąc jest kreowanych więcej niż 100 tys. nowych miejsce pracy, Rezerwa Federalna nie musi zbytnio spieszyć się z działaniami. Raport NFP za maj pokazał siłę. Kreacja 272 tys. nowych miejsc pracy zaskoczyła rynek, który zmniejszył wycenę prawdopodobieństwa obniżki na wrześniowym posiedzeniu z ok 60 proc. do 50 proc. a szanse na grudniowy ruch spadły poniżej 70 proc. z poziomu bliskiego 76 proc. przed publikacją.
W najbliższą środę światło dzienne ujrzą nowe projekcje makro a także aktualny „wykres kropkowy”. Przypomnijmy, że prognozy marcowe wskazywały na trzy cięcia w 2024 roku, każde po 25 punktów bazowych. Teraz rynek będzie reagował na to, czy wciąż scenariuszem bazowym są trzy ruchy w dół w tym roku. Dane z ostatnich tygodni oddalają nas od jego realizacji ale potwierdzenie otrzymamy dopiero jutro. Ważna też będzie perspektywa ścieżki obniżek w latach 2025-2026. Tego samego dnia otrzymamy raport inflacyjny. Wysoka zmienność jest gwarantowana.
Łukasz Zembik Oanda TMS Brokers