Kondycja europejskiej gospodarka ma się źle. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy są ostatnie dane PMI dla przemysłu oraz usług. Wskaźnik zbiorczy dla strefy euro spadł z poziomu 50 pkt. do 48,1 pkt. w listopadzie. To powoduje, że nadzieje na szybkie ożywienie gospodarcze na Starym Kontynencie zostały solidnie osłabione. Euro jest słabe. Spadki na głównej parze walutowej zostały zdynamizowane co spowodowało, że kurs eurodolara spadł poniżej 1,04. Tak dużej zmienności na „edku” nie było od miesięcy.
Październik dawał nadzieje na odbudowę. Otrzymaliśmy nieco lepsze rezultaty i rynek po cichu zakładał, że minęliśmy dołek, że najgorsze już za nami. Piątkowe dane powodują jednak, że obawy wróciły, bo nie widać poprawy a wręcz pogorszenie sytuacji w wielu sektorach. Zbiorczy wskaźnik dla przemysłu i sektora usług spadł o prawie dwa punkty do poziomu 48,1, co oznacza powrót do sytuacji, w której gospodarka strefy euro w przeszłości zazwyczaj znajdowała się w recesji.
Znaczne pogorszenie nastąpiło w usługach osiągając ponownie wartość poniżej granicznego pułapu (49,2 pkt.). To znak, że sektor kurczy się pierwszy raz od stycznia. Odbicie w przemyśle, które widzieliśmy w poprzednich miesiącach jak na razie było kruche, dziś odczyt na poziomie 45,2 wpisuje się w spadkowy trend.
Wskaźniki zbiorcze we Francji oraz w Niemczech również się obniżyły. Widoczna jest minimalna poprawa przemysłu u naszego zachodniego sąsiada, ale odbicie jest kosmetyczne (do 43,2 pkt.) i prawdopodobnie minie sporo czasu, zanim wskaźniki ponownie będą znajdować się „nad powierzchnią” świadczącą o rozwoju. Wyniki francuskie w tym momencie należą do najgorszych a przyczynę odbicia wakacyjnego należy upatrywać w jednorazowym efekcie Igrzysk Olimpijskich. Teraz uwidaczniają się problemy tej gospodarki.
Zmiana oczekiwań rynku dotycząca dalszej ścieżki stóp procentowych w strefie euro, poczynając od grudniowej decyzji EBC, spowodowała wyprzedaż wspólnej waluty. Tak dużej zmienności jak ta obserwowana 22 listopada dawno już nie było na głównej parze walutowej. Prawdopodobnie przyczyniło się do tego również to, że wszystko odbywało się w obszarze kluczowego wsparcia technicznego (na 1,0450), którego przełamanie aktywowało wiele zleceń na rynku. Eurodolar zredukował w niespełna 2 miesiące wzrosty budowane przez niespełna rok. Czy idziemy na parytet? Jeśli spojrzymy na wykres to odległość do tej psychologicznej bariery nie jest aż tak duża, więc jestem w stanie sobie wyobrazić taki scenariusz w perspektywie następnych kilku tygodniu. Wcześniej jednak zobaczymy zapewne korekty techniczne, bo tych od 2 miesięcy było naprawdę niewiele.
Wracając do wyceny rynkowej, publikacja PMI spowodowała, że scenariusz obniżki stóp w grudniu przez EBC na poziomie 50 punktów bazowych ponownie wrócił na wokandę. Mało tego, całkiem realna (wg rynku) jest możliwość podobnej wielkości redukcji w styczniu. Jeśli do tego dołożymy niekorzystne dla Europy zmiany na politycznej scenie w USA oraz wzrost czynnika ryzyka związanego z wojną w Ukrainie, otrzymujemy niekorzystną mieszankę czynników, która będzie raczej osłabiać euro, przynajmniej w średnim terminie kilku kolejnych miesięcy.
Łukasz Zembik Oanda TMS Brokers