Donald Trump w piątek zagroził wprowadzeniem 100% ceł na import dóbr z Chin, co wywołało skokowy wzrost awersji do ryzyka. Piątkowa sesja na Wall Street zakończyła się blisko 3% przeceną, co negatywnie rozlało się na innych rynkach. Dziś o poranku notowania kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy odbijają o blisko 2%. W weekend pojawiły się koncyliacyjne komentarze, podkreślające, że najbliższe 3 tygodnie to czas na negocjacje, a wprowadzenie nowych stawek celnych nastąpi tylko w przypadku ich fiaska. Rynek liczy zatem na to, że podobnie jak to było w kwietniu groźby Trumpa będą elementem przyspieszającym negocjacje handlowe. W tym scenariuszu powrót na szczyty może nastąpić relatywnie szybko. Gdyby jednak doszło do okopywania się zarówno USA, jak i Chin na swoich stanowiskach, może być to pretekstem do głębszej korekty.
W świetle eskalacji konfliktu handlowego kwestia częściowego zamknięcia administracji rządowej w USA nieco schodzi na drugi plan. Podobnie jak rozpoczynający się w tym tygodniu sezon wyników za III kw. Ten ostatni z pewnością nabierze jednak znaczenia w kolejnych tygodniach, gdy będziemy poznawać raporty największych spółek technologicznych.
Wzrost napięć handlowych wsparł notowania złota. To po krótkiej realizacji zysków dynamicznie wraca na szczyty i obecnie notowane jest na poziomie 4077 USD za uncję. W przypadku utrzymującego się popytu ze strony banków centralnych o głębszą korektę może być trudno, szczególnie gdy rosną obawy handlowe.
Na rynku walutowym dolar cały czas pozostaje relatywnie silny, a kurs EURUSD znajduje się poniżej 1.16. Mimo zawirowań na globalnych rynkach złoty cały czas jest stabilny, a notowania euro pozostają blisko 4.25.
Ropa naftowa natomiast schodzi coraz niżej, a baryłka WTI znalazła się poniżej 60 USD. To głównie dzięki zmniejszeniu obaw o sytuację w Strefie Gazy i zawieszenie broni pomiędzy Izraelem a Hamasem.
Rafał Sadoch, Zespół mForex, Biuro maklerskie mBanku S.A.