Seria optymistycznych danych makroekonomicznych dotarła na rynki we wtorek. Inwestorów powinny cieszyć zarówno pozytywne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, jak i istotna poprawa nastrojów tamtejszych konsumentów. W ten pozytywny impuls wplata się również prezentacja półrocznego raportu Fed nt. polityki monetarnej w Kongresie.
W styczniu sprzedaż nowych domów w USA skoczyła o 15,6% M/M do 437 tys., znacznie przewyższając rynkowe oczekiwania (385 tys.). Innym pozytywnym impulsem jest grudniowy skok dynamiki indeksu S&P/Case-Shiller dla 20 amerykańskich metropolii do 6,8% z 5,5% R/R. Oba raporty sugerują, że sytuacja na rynku nieruchomości jest coraz lepsza.
W poprawę sytuacji ekonomicznej w USA wpisuje się odnotowany w lutym wzrost indeksu zaufania konsumentów (Conference Board) do 69,6 pkt. z 58,6 pkt. w styczniu. To najwyższy odczyt od listopada 2012 roku. Dane okazały się też wyższe od prognoz. Konsensus kształtował się na poziomie 61 pkt.
Miłą niespodziankę sprawił też indeks Fed z Richmond. W lutym wzrósł on do +6 pkt. z -12 pkt. w styczniu. Tymczasem oczekiwano jego wzrostu do -4 pkt.
Tę serię popytowych impulsów należy uzupełnić o prezentację przez szefa Fed półrocznego raportu nt. polityki monetarnej. Bernanke bronił programu skupu aktywów (QE3) argumentując, że korzyści z programu skupu aktywów są wyraźne i przewyższają potencjalne koszty.
Optymistyczne dane i słowa Bernanke początkowo przyczyniły się do poprawy nastrojów na Wall Street. Poprawa była jednak krótkoterminowa i amerykańskie indeksy szybko wróciły w okolice wczorajszego zamknięcia. Takie zachowanie może sugerować, że rynek akcji dojrzał do dłuższej korekty. Dlatego dużo mocniej reaguje na negatywne impulsy niż na pozytywne.