W czwartek Wall Street musiała podjąć decyzję: ostatecznie rozprawia się z formacją podwójnego szczytu na wykresie indeksu DJIA, czy nadal pozostawia rynki w stanie niepewności, co do dalszego kierunku. Pomagać mógł bykom przełom miesięcy i przedpołudniowe, graniczące z euforią zachowanie giełd europejskich. Po rozpoczęciu sesji w USA nastroje w Europie całkiem zwiędły.

Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowane zostały dane z rynku pracy. W ostatnim tygodniu liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 254 tys. (oczekiwano 260 tys.). Średnia 4 tygodniowa dla tych danych spadła.

Pojawiły się też inne raporty, ale miały znikomy wpływ na nastroje. Według ostatecznego odczytu annualizowanego PKB w drugim kwartale wzrósł on o 1,4% (oczekiwano 1,3%). Bilans handlu zagranicznego nigdy i nikogo nie porusza, ale odnotujemy, że deficyt wyniósł 58,4 mld USD. Publikowany przez NAR (stowarzyszenie pośredników) indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym spadł o 2,4% m/m (oczekiwano, że się nie zmieni).

Wall Street znowu rozpoczęła sesję bardzo niepewnie, ale po godzinie kierownicę przejął obóz niedźwiedzi. Indeks całkiem wyraźnie już spadały, ale na północ ruszyła cena ropy, a to znowu (tak jak w środę) zaczęło pomagać rynkowi akcji. W połowie sesji indeksy nagle się załamały.

Powodem była informacja agencji Bloomberg twierdzących, że znacząca liczba klientów inwestujących w instrumenty pochodne likwidowała pozycje w Deutsche Bank. To zaniepokoiło graczy amerykańskich obawiających się zarażenia globalnego sektora bankowego przez problemy Deutsche Bank.

Indeksy zanurkowały i na dwie godziny przed końcem sesji traciły już ponad jeden procent. Wtedy to, jak zwykle bywa, obóz byków zaatakował. Tym razem sukcesu nie odniósł – indeks S&P 500 stracił 0,93%, a formacja podwójnego szczytu na DJIA nadal obowiązuje.

GPW w czwartek rano potwierdzała swoją słabość. Mimo tego, ze indeksy na innych giełdach zyskiwały ponad jeden procent u nas WIG20 zabarwił się nawet na czerwono. MWIG40 bardzo umiarkowanie rósł.

Powód spadku WIG20 był prozaiczny – odjęcie dywidendy PZU, co w przypadku, gdyby ceny po odjęciu dywidendy się nie zmieniły zdjęłoby z WIG20 0,7%. Tak więc, gdyby uwzględnić wpływ odjęcia dywidendy to WIG20 na początku sesji zyskiwałby około 0,3%. Miała też być odcięta dywidenda PKO BP, ale tak się nie stało, bo zarząd GPW podjął decyzję mówiąca o tym, że warunkowej dywidendy (a taka ona była) się nie odejmuje.

W zasadzie od początku sesji indeksy zaczęły się osuwać naśladując to, co działo się na innych rynkach europejskich. Zanosiło się na całkiem spory spadek WIG20, ale fixing dodał prawie 10 pkt, dzięki czemu (mimo słabych już wtedy nastrojów na innych giełdach) WIG20 stracił tylko 0,24%. MWIG40 zakończył dzień neutralnie.

Wczorajsze zakończenie sesji w USA nie spodoba się dzisiaj Europejczykom, ale jeśli rzeczywiście to problemy Deutsche Bank stały za przeceną to wystarczy ich wiarogodne zdementowanie, żeby zmienić sytuację na korzyść byków. Jeśli jednak takiego dementi nie będzie to powinna nas czekać bardzo słaba sesja


Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion