Na rynkach finansowych wciąż obserwujemy pozycjonowanie się pod nową powyborczą rzeczywistość w USA. Rzeczywistość, która zgodnie z dominującymi wśród inwestorów i ekonomistów przekonaniami, przyniesie ze strony administracji Donalda Trumpa mix stymulacji fiskalnej i działań protekcjonistycznych, a w konsekwencji przyspieszenie wzrostu gospodarczego, skok inflacji i wyższe stopy procentowe w USA. Jednocześnie zakłada się, że szybszy wzrost odbędzie się kosztem innych gospodarek światowych, co będzie pochodną odwrócenia procesu globalizacji. Tym samym w największym stopniu ucierpieć mogą gospodarki wschodzące. Zresztą już cierpią przez mocnego dolara i rosnące rentowności obligacji.
We wtorek układ sił na rynkach raczej nie zmieni się. Być może w następstwie ostatnich silnych zmian na części instrumentów będzie mieć miejsce wyhamowanie lub nawet korekta dotychczasowych tendencji, ale ogólna sytuacja nie zmieni się. Dlatego proces umocnienia dolara, wyprzedaży obligacji i odpływu kapitałów z rynków wschodzących będzie kontynuowany w listopadzie, czemu powinny towarzyszyć spadki cen surowców i wzrosty na największych giełdach.
Dziś w centrum uwagi znajdą się dane nt. dynamiki PKB m.in. Polski, Niemiec, Włoch, Węgier i Strefy Euro, inflacyjne raporty z UK, indeks ZEW, a przede wszystkim dane o sprzedaży detalicznej w USA oraz indeks NY Empire State.
WALUTY: Kurs EUR/USD wyhamował obserwowane od 6. dni spadki. Rano za euro trzeba było zapłacić 1,0750 dolara. To może być wstęp do korekty w górę. Konieczne do tego są jednak przesłanki ze strony danych makro (słabe dane z USA lub dobre z Europy). W średnim terminie jednak perspektywa wzrostu stóp w USA, przy jednoczesnym oczekiwanym wydłużeniu programu QE przez ECB, będą sprzyjać dalszej przecenie EUR/USD. Na taki scenariusz wskazuje też analiza techniczna. EUR/USD po pokonaniu wsparć na 1,0850 i 1,0825, obecnie ma otwartą drogę do grudniowego minimum na 1,0518. To pierwszy cel dla tej pary. Docelowo można sobie wyobrazić, że EUR/USD schodzi nawet do parytetu (raczej w przyszłym roku niż obecnym).
GIEŁDY: Bardzo spokojny przebieg miała dzisiejsza sesja w Japonii. Indeks Nikkei przez większość dnia oscylował wokół poziomu wczorajszego zamknięcia. Wpływ na taki a nie inny przebieg sesji miały wczorajsze niewielkie zmiany na Wall Street oraz zatrzymanie osłabienia jena. Wydaje się, że giełda w Tokio jest w przededniu korekty. Później jednak wzrosty mogą być kontynuowane. Chociażby dlatego, że realne są dalsze wzrosty notowań USD/JPY.
ZŁOTO: Rosnące rentowności bezpiecznych amerykańskich czy niemieckich obligacji, a także drożejący na potęgę dolar sprawiły, że złoto mocno taniało w ostatnich dniach. I to nawet pomimo tego, że wygrana Trumpa zwiększa niepewność na rynkach. Dzisiejszy poranek przynosi wzrostową korektę. Za uncję trzeba zapłacić 1220 USD. Układ sił na wykresie dziennym złota wciąż jednak pozostaje bezlitosny dla strony popytowej i należy spodziewać się ataku na barierę 1199,60-1200 USD. Jej ewentualne pokonanie otworzy drogę w okolice 1170 USD. Następny cel to 1100 USD. Szanse na osiągnięcie tego ostatniego teraz wynoszą 50%.
Marcin Kiepas
główny analityk easyMarkets